I. Pan Jezus na śmierć skazany Pomiędzy wyrokiem śmierci na Chrystusa Pana a moim życiem
istnieją tajemne powiązania. W jakiś sposób i ja jestem winien.
Grzech mój jest winien... Przez odległą przestrzeń czasu idzie
ku mnie z Piłatowego dziedzińca spojrzenie Twoje pełne miłości,
a przez nie nawiązuje się węzeł wspólnoty... Jestem uczniem
Twoim - uczniem Boga-Człowieka skazanego na śmierć. Jestem po
Twojej stronie... Byłem tam wówczas, bo przyjmując wyrok
myślałeś i o mnie... Dziś jestem po Twej stronie z mojego
wolnego wyboru... I chcę pozostać z Tobą nawet wtedy, gdy jesteś
osądzony, chcę zostać wiernym Tobie - Bogu, który za mnie
przyjął wyrok śmierci. ź
II. Pan Jezus bierze krzyż na swe ramiona Krzyż Twój, Panie, nie był dla Ciebie niespodzianką. Sam
sobie go przeznaczyłeś i zapowiedziałeś. Wybrałeś go z troski
o moją duszę jako swój obowiązek. Krzyż i obowiązek są w Twoim
życiu zamienne... Do mnie skierowałeś wezwanie: "Kto chce być
uczniem moim, niech weźmie krzyż..." Więc i ja jestem osądzony
na krzyż. I w moim życiu krzyż i obowiązek są zamienne. Mój
krzyż również nie jest niespodzianką, przewidziałeś go
i zapowiedziałeś mi go sam. Dlatego nie jest wyrokiem śmierci...
W tym wyroku jest zamknięta łaska życia... Życiem jesteś Ty...
Przychodzisz zawsze razem z krzyżem, i dlatego niosąc go nie
jestem nigdy sam. Ty zawsze jesteś ze mną.
III. Pan Jezus upada pierwszy raz pod krzyżem Krzyż Twój jest ciężki. Bardzo ciężki jest obowiązek
zamknięty w krzyżu podjętym za moje zbawienie... Jest tak
ciężki, że upadasz pod jego ciężarem, choć jesteś
najdoskonalszym z ludzi. I mój krzyż jest ciężki... Krzyż mojego
obowiązku może być ciężki aż do upadku... Patrząc na Twój upadek
przygotowuję duszę moją. Z chwilą bowiem, gdy stanąłem po Twojej
stronie, wszedłem na drogę, po której niesie się krzyż, i przez
Twój i mój wysiłek zbawia się duszę. Ty znasz moje siły i wiesz,
na co mnie stać. Ufam, że w godzinę najcięższej próby
przyjdziesz, by mnie podnieść i umocnić do dalszej drogi.
IV. Pan Jezus spotyka swą Najświętszą Matkę Nie możesz odjąć rąk Swoich od krzyża, by dotknąć Matki,
Człowieka najbliższego Ci na ziemi... Krzyż jest ciężki i trzeba
go dźwigać oburącz, a utrzymać go trzeba, bo wielkie sprawy
zależą od tego krzyża... Naucz mnie tej mądrości i daj mi moc,
bym zdołał utrzymać w rękach mój krzyż, choć serdeczne sprawy
i dobra wołają, by je zabrać z sobą na drogę życia... Matka,
z która spotkałeś się tylko spojrzeniem, przyszła za Tobą pod
krzyż... Wszystko, co naprawdę jest moje i dla mnie
przeznaczone, przyjdzie za mną. To bowiem, co Ty, Panie,
powiązałeś Twą wolą, pozostanie sobie wierne... Choć wiele
rzeczy i spraw trzeba będzie w życiu opuścić na czas niejaki, to
przyjdą one wszystkie za nami... Spotkamy je u kresu
drogi.
V. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Panu Jezusowi Twardą miał duszę i trzeba było go przymusić, by pomógł...
Czy wówczas, gdy dotknął się krzyża, zrozumiał, że niesie na
barkach swój wieczny los, swe zbawienie? Przemień moją duszę, by
stała się chętna ku pomocy i czuła na potrzeby bliźnich.
Pomagając im stanę się Twoim Cyrenejczykiem z dobrej woli...
Istnieje ostatecznie jeden tylko krzyż... Ten Twój... Wszyscy
w nim uczestniczymy... Komukolwiek pomagam, zawsze pomagam
Tobie... A światło wiary pomaga mi dostrzec prawdę, że
pomagający więcej bierze, niż daje. Szymon więcej otrzymał, niż
ofiarował... Ludzie dają ze swego, to zaś jest małe, ubogie;
otrzymują z Twego - z bogactwa Bożego bezmiaru.
VI. Św. Weronika ociera twarz Panu Jezusowi Św. Weronika otarła z Twarzy Twej świętej ślady złości,
nienawiści, szyderstwa... grzechu. Każdy grzech pada cieniem na
Twoje Oblicze w duszy człowieka - w duszy mojej... Każde Ojcze
nasz z westchnieniem: odpuść nam nasze winy... jest otarciem
Twojej Twarzy... Codzienny rachunek sumienia połączony z żalem
jest nim jeszcze w większym stopniu. Każdorazowa sakramentalna
pokuta stanowi akt zadośćczyniącej miłości względem znieważonego
Twojego Oblicza. Dozwól mi, Panie, pojąć, że jestem w możności,
więcej: że jestem zobowiązany ocierać Twarz Twoją z moich
i cudzych win.
VII. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz wtóry Mówiono mi nieraz, ze ciężar życia nie bywa ponad siły
człowieka... Kiedy jednak patrzę na Twój upadek, zaczynam
rozumieć, ze może być ciężar ponad siły... Zaczynam pojmować, ze
trzeba było Twojego upadku, by oczy nasze dostrzegły, iż chwile
ostatecznego wyczerpania i niemocy również prowadzą do celu.
Łaska sięga dalej niż siły ludzkie... Tam, gdzie umęczony
człowiek nic już nie może, łaska działa cuda. Twa niemoc stanowi
cząstkę dzieła Odkupienia... Twa ludzka słabość, kiedy spotyka
się z Bóstwem, zdolna jest podnieść cały świat z przepaści
grzechu ku Ojcu Niebieskiemu. Uswięć, Panie, chwile mojej
niemocy. Przez łaskę Twoją niech się staną odkupieniem za winy.
VIII. Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty Nie płaczcie nade Mną... Te łzy stanowią nieliczne na
krzyżowej drodze oznaki ludzkiego współczucia. Takie łzy
krzepią, choć są wyrazem bezsilności człowieka wobec cudzego
cierpienia... Przynoszą pomoc, choć pomóc nie mogą... Jeśli się
podoba woli Twojej świętej, poślij mi na godzinę samotnej
udręki, samotnego cierpienia, człowieka z dobrym słowem. Tak jak
sam przyjąłeś na drodze krzyżowej słowo współczucia, pozwól,
niech przyjdzie ono i do mnie, jako posłaniec od Ciebie,
posłaniec bratniej miłości, którą przyniosłeś na świat
i z której sądzić będziesz świat w dzień ostatni.
IX. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci Niesiesz krzyż swój wytrwale i pomimo upadków coraz cięższych
podnosisz się... Wytrwałość, z jaką idziesz krzyżową drogą,
więcej mi mówi o Twej miłości, niż mogłyby powiedzieć słowa...
Muszę wydobyć z siebie wszystkie siły, by miłość tę uszanować
i dochować jej wiary z taką samą wytrwałością, z jaką Ty
podejmujesz na nowo swój krzyż. Nie chcę Cię nigdy zdradzić...
Naprawdę nie chcę... Gdybym jednak w słabości mojej zawiódł, nie
opuszczaj mnie. Poślij mi łaskę Twoją, niech mnie prześladuje
wspomnieniem Twego krzyża... Niech mnie niepokoi dniem i nocą
i nie pozwoli zażyć odpoczynku, aż zwrócę się do Ciebie.
X. Pan Jezus z szat obnażony Zdarto z Ciebie szaty, lecz w moich oczach jesteś nadal
odziany. Odziany w godność człowieczeństwa. W obnażeniu Twym
objawia się duszy dostojeństwo człowieka. Stwarzając człowieka
zamknąłeś w nim podobieństwo Twoje... Zamknąłeś myśl Twoją...
I miłość Twoją... Naucz mnie szanować człowieka, a nie szaty.
Stwórz we mnie na nowo oczy czyste - czystą myśl i serce...
Niepodobna przecież dotknąć człowieka myślą, wzrokiem czy ręką,
by równocześnie nie dotknąć krwi Twojej, którą człowiek został
odkupiony. Dlatego proszę o oczy nowe - oczy czyste i ręce godne
dotykać Ciebie w człowieku i jego sprawach.
XI. Pan Jezus przybity do krzyża Z Chrystusem jestem przybity do krzyża. Krzyżowanie trwało
minuty i w nich musiałeś, Panie, znieść cały ogrom bólu
i okrucieństwa. Przejmujący ból Twój pokryłeś milczeniem. Moje
ukrzyżowanie rozkłada się na całe życie, jakoby rozcieńczone
czasem, a jego ból przychodzi do mnie w innej postaci.
Przychodzi do mnie co dzień - kropla po kropli... Czasem tylko
jedna, a czasem jest ich wiele... Gdy przyjdzie dzień, że będzie
ich bardzo wiele, zamknij cierpliwością usta moje, niech się nie
skarżą... Ukrzyżowanie jest wspólną sprawą: Twoją i moją.
Cierpliwe milczenie niech będzie również wspólną sprawą: Twoją
i moją.
XII. Pan Jezus umiera na krzyżu Ojcze, w ręce Twoje oddaję ducha mojego. Śmierć przestaje być
klęską, zatratą, rozpaczą, kiedy za jej progiem czekają ramiona
Ojca. Ze śmierci Twojej przemawia do mnie prawda, która na
świecie głupstwem wydawać się będzie. Tam głosi się, iż śmierć
jest wrogiem życia aż do zniszczenia. Tu odsłania się prawda
trudna, lecz wspaniała: śmierć jest posłańcem nowego życia.
Prawdy tej uczę się pod krzyżem w obliczu Twej śmierci. Ona
odejmie mojej śmierci rys ponurej beznadziejności... Niech ją
pamięć moja zachowa wiernie aż do mojej ostatniej godziny
i niech mi pozwoli dostrzec przez wiarę Ojca, oczekującego na swe
dzieci powracające do domu po mozolnej ziemskiej wędrówce.
XIII. Pan Jezus zdjęty z krzyża Wykonało się. Wykonało się wszystko do końca, do zgonu. Na
krzyżu pozostało martwe Twoje ciało. Przed śmiercią wołano do
Ciebie z szyderstwem: Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża,
a uwierzymy Ci. My dziękujemy Ci za to, ze pozostałeś na krzyżu
do końca. Ludzie ulitowali się nad Tobą i przyszli zdjąć Twe
ciało z krzyża, a zdjąwszy, złożyli na ręce Matki Bolesnej.
Przez Jej ręce zanoszę prośbę o wytrwanie do końca na krzyżu
mojego obowiązku. Pomóż mi tak przejść przez życie, bym nigdy
z krzyża obowiązku nie zszedł ani innym nie pozwolił się z niego
sprowadzić - bym doczekał, aż przyjdziesz Ty sam i zdejmiesz
mnie z niego.
XIV. Pan Jezus złożony w grobie Matka i najwierniejsi przyjaciele złożyli ciało Twoje, Panie
do grobu. Tylko na trzy dni... Pogrzeb Twój był tylko
przejściem przez grób. Przejściem, którym wytyczyłeś ostatni
odcinek drogi człowieka ku życiu wiecznemu. Nadzieje
promieniującą z tej prawdy pragnę zachować do dnia ostatniego...
Zabiorę ja z sobą w mój grób. Na czas niedługi... Jakoby na trzy
dni... Wszak u Ciebie, Panie, dni są jako lata, a lata jako dni.
Mogiły uczniów Twoich są cichym oczekiwaniem na cud wielkiej
niedzieli, aż się spełni słowo obietnicy Twojej: "Nie umrze na
wieki... Ja go wskrzeszę w ostatni dzień".
|